Wywiad z Tomaszem Boralem w portalu wczestochowie.pl „droga Bruce’a Lee” z 2011 roku

„Rozmawiamy z Tomaszem Boralem, trenerem i właścicielem jednej z częstochowskich szkół kickboxingu. Opowiada o swoich doświadczeniach, zdobytych w Stanach Zjednoczonych, o historii sztuk walki i o swoich zainteresowaniach, wcale nie tych związanych z kickboxingiem. Zdradza też kilka ciekawostek o przyjeździe Grand Mastera Richarda Bustillo do Częstochowy. Bustillo był jednym z uczniów i bliskim przyjacielem Bruce’a Lee.”

Kamil Kacperak: Na wstępie opowiedz trochę o Jeet Kune Do. Skąd pochodzi ta technika walki i dlaczego wzbudziła Twoje zainteresowanie?
Tomasz Boral: Moja przygoda ze sztukami walki zaczęła się bardzo dawno temu. Właściwie, nie będę tego ukrywał, po premierze kultowego filmu – Wejście Smoka (śmiech). Mogę dodać, że znalazłem się na premierze filmu po tym gdy rodzice przekupili panią, która sprzedawała bilety. Nie mogłem wejść na seans oficjalnie, ponieważ byłem niepełnoletni – miałem wtedy 10 – 12 lat. I od tego wydarzenia zaczęła się moja przygoda ze sztukami walki. Jeet Kune Do to w tłumaczeniu sposób przechwytującej pięści. Twórcą tego stylu walki był Bruce Lee. Samo sformułowanie styl jest tutaj dość kontrowersyjne, gdyż Bruce Lee bardzo nie lubił tego słowa. Ja użyłem słowa styl żeby nie komplikować zbytnio sprawy. Jeet Kune Do jest, można powiedzieć, zlepkiem systemów walki, w większości bazuje na stylu Wing Chun, który pochodzi z południowych Chin. Jednym z ostatnich spadkobierców tego stylu był Yip Man i od niego bezpośrednio Bruce Lee pobierał nauki. W ten sposób zaczęła się historia Jeet Kune Do. Bruce Lee konfrontował później swoje rozwiązania z różnymi osobami, mistrzami. Cały czas nad stylem pracował, poszerzał wiedzę z książek. Zaczął po prostu być współtwórcą, profesorem w cudzysłowie sztuk walki, reformatorem, który tworzył własny styl walki – Jeet Kune Do.

KK: Do Twojej Szkoły w najbliższym czasie przyjeżdża jeden z uczniów Bruce’a Lee. Może mógłbyś przybliżyć nam postać, która zawita u nas w Częstochowie.
TB: Grand Master Richard Bustillo był jednym z najbliższych uczniów Bruce’a Lee. Jego przygoda ze sztukami walki zaczęła się w okresie dzieciństwa. Myślę jednak, że nie będę o tym szczegółowo opowiadał, ponieważ Mistrz miał w tej materii bardzo szerokie doświadczenia i zajęłoby to zbyt wiele czasu. Już w 1964 roku spotkał się z Brucem Lee na turnieju Ed Parkera. Tam po raz pierwszy możliwości techniczne Bruce’a Lee zafascynowały Richarda Bustillo. Postanowił, że skorzysta z lekcji u mistrza i tak się zaczęła przygoda Bustillo z Brucem Lee. Obecnie Richard Bustillo jest prekursorem Jeet Kune Do i powiela te techniki, które wypracował Bruce Lee. Stara się je przekazać i ukazać również szersze przesłanie tego stylu. W myśl tego co powiedział Bruce Lee – Jeet Kune Do jest odbiciem lustrzanym, nie należy się ograniczać do stylu walki, lecz należy tutaj zauważyć bezpośrednio osobę. Czyli najważniejszą rzeczą w Jeet Kune Do jest człowiek, jako jednostka, a nie styl walki.

Richard Bustillo i Tomasz Boral
Richard Bustillo i Tomasz Boral

KK: Z tego co mi wiadomo nauka Jeet Kune Do trwa całe życie, ponieważ człowiek rozwija się od narodzin, aż do śmierci.
TB: Zgadza się, tym bardziej, że nie ma tu żadnych ograniczeń związanych z technikami. Dzięki takiemu podejściu Bruce’a Lee, mogły powstać nowoczesne style walki. Niektórzy ludzie twierdzą wręcz, że jest on ojcem nowoczesnego MMA, czyli inaczej Vale Tudo. Można powiedzieć, że Bruce Lee był pierwszym mistrzem, który zaczął miksować techniki walki.

KK: Pokazał światu, że da się to zrobić…
TB: Tak właśnie, pokazał światu, przez co napytał sobie wielu wrogów. Miał bardzo dużo wielbicieli, jak również wielu przeciwników. Większość ówczesnych mistrzów to byli ludzie, którzy nie lubili zmian, więc pewne kwestie im bardzo się nie podobały. Tak więc, ja porównałbym Bruce’a Lee do Marcina Lutera, który wywiesił 95 tez w kościele, przybił to gwoździem i zaprezentował światu – z Brucem Lee było podobnie. Bruce często głośno krytykował starochińskie, czy starojapońskie style walki, mówiąc – cytuje – Ładnie wygląda, ale nie skutkuje. Jako pierwszy wprowadził wąską pozycję walki, zmodyfikował wiele technik i można powiedzieć, że wyprzedził o wiele lat swoją epokę. Przez długi czas był niedoceniany i odrzucany, by wreszcie zostać zauważonym.

KK: I żeby było śmieszniej, również dzięki filmom.
TB: Tak również dzięki filmom. Wyprzedził swoją epokę – myślę, że o co najmniej 100 lat, tak jak na przykład Beethoven w muzyce. Był głuchoniemy, a komponował piękne utwory, które słyszał i czuł wewnętrznie. Bruce Lee był również takim człowiekiem, można go śmiało porównać do Beethovena, ponieważ tacy ludzie rodzą się raz na sto lat.

KK: Byłeś w szkole walki w Stanach Zjednoczonych w International Martial Arts and Boxing Academy. Bustillo prowadzi tam szkolenia dla przyszłych Instruktorów Jeet Kune Do. Co możesz nam o tym opowiedzieć?
TB: Jeżeli chodzi o samą kwestię pobytu, to czuję się zaszczycony, że Mistrz zaprosił mnie na to szkolenie. On nazywa to Clinic Treners, czyli taką formę szkolenia przewidzianą dla instruktorów. Szkolenie to trwa około tygodnia, a maksymalnie dwa. Mnie udało się spędzić tam dużo czasu. Poszerzyłem troszkę swoje horyzonty, zobaczyłem inne metody treningowe, inne ćwiczenia. Poznałem również jego instruktorów. Mogę powiedzieć, że Richard Bustillo stara się realizować przesłanie, które po prostu niósł Bruce Lee. Chodzi tutaj o to, żeby nie ograniczać się do jednej techniki walki. Bustillo jest specjalistą, doskonałym specjalistą, w posługiwaniu się bronią białą. Perfekcyjnie zna filipińskie sztuki walki, ma tytuł honorowy 11 Dana w tych sztukach. Przyznano go mu za całokształt pracy, więc jest jednym z najlepiej wyszkolonych ludzi jeżeli chodzi o posługiwanie się bronią. Miałem przyjemność podglądać i uczestniczyć w takim szkoleniu, jak również zobaczyć nowoczesne metody treningowe Mistrza.

KK: Takie podglądanie jest ciekawe, ale chyba takie ośrodki, jak International Martial Arts and Boxing Academy przyciągają również inne znane osobistości. Czy podczas pobytu w Stanach miałeś okazję poznać kogoś ciekawego, związanego ze sztukami walki?
TB: Poznałem reprezentantów innych szkół, którzy przyjechali na to szkolenie, jak również ludzi, którzy często wykładają na Uczelniach Wychowania Fizycznego. Przykładowo jednym z takich ludzi był Steven, który ma tytuł doktorski, wykłada na Uczelni, bodajże w Teksasie. Przyjeżdża na szkolenia co roku, po to żeby nauczyć się czegoś nowego i później tą wiedzę wprowadza na zwykłe zajęcia wychowania fizycznego. Sztuki walki mają ogromny wpływ na rozwój całego ciała i psychiki, a tutaj te nauki, których uczy sam Mistrz Bustillo są realizowane w bardzo szerokim zakresie.

KK: Tego właśnie w naszych polskich szkołach brakuje, jest to przecież także nauka oddychania, samokontroli, to nie jest tylko, jak niektórzy myślą, bijatyka…
TB: To nie jest na pewno sama bijatyka, tylko również sposób na życie. Trening sztuk walki przydaje się również w życiu codziennym, czy to przy wykonywaniu zwykłych codziennych prac, nawet domowych, czy wejściu po schodach, gdzie nie dostajemy zadyszki. Myślę, że praca nad ciałem powinna odbywać się do końca naszych dni. Ćwiczenia powinniśmy wykonywać nawet będąc sędziwymi starcami bądź staruszkami.

Benny „The Jet” Urquidez
Benny „The Jet” Urquidez i Tomasz Boral

KK: Ile w tej chwili Richard Bustilo ma lat?
TB: W tej chwili Richard Bustillo ma 69 lat, jest bodajże o 2 lata młodszy od Bruce’a Lee, który w zeszłym roku, w listopadzie obchodziłby 70. urodziny. Chciałbym przytoczyć tutaj taką ciekawostkę, którą mistrz Bustillo opowiadał z uśmiechem na ustach. Jak wspominałem po turnieju Ed Parkera w 64 roku Bustillo umówił się na prywatną lekcję z Brucem Lee. Kiedy wchodził na trening przebrał się w tradycyjny strój kimono. Bruce Lee nie był zwolennikiem takiego postępowania. Bustillo użył takiego określenia wobec mistrza Lee – Był tak nowoczesny, że nie wyprzedzał tylko Azjatów, ale wyprzedzał swoją nowoczesnością i stylem bycia również Amerykanów. W trakcie tej lekcji Bruce Lee podszedł do Richarda Bustillo i powiedział – Richard zaprezentuj to czego się nauczyłeś w innych szkołach. Więc mistrz Bustillo, w tym tradycyjnym kimono, przyjął postawę zasadniczą – tradycyjną, czyli pozycję konia i rozpoczął uderzać w słup. Bruce podszedł do niego i z uśmiechem na ustach powiedział – Richard, czy ty jeździsz konno? – Nie. – odpowiedział Bustillo, – Więc po co Ci to? – zapytał go Bruce. Rozejrzał się po sali, po wszystkich tam zgromadzonych i dodał – A tak w ogóle to po co wam te pidżamy? Wszyscy wybuchnęli śmiechem. – Na następne zajęcie wszyscy mają przyjść ubrani w to, w czym chodzą na co dzień. Jeden z zebranych odezwał się – No tak, ale jak to możliwe Bruce, przecież dżinsy są ciasne i krępują ruchy, a Bruce Lee odparł – Jak myślicie? Gdy podejdzie do was przeciwnik na ulicy, to będziecie w tradycyjnym kimono, czy w dżinsach?. Sytuacja jest prosta, przeciwnik zaczepi cię w dżinsach, a nie w tradycyjnym stroju do treningu. Do Bustillo natomiast podszedł i powiedział – A ty Richard, ponieważ widzę, że jesteś motocyklistą i chodzisz w ciężkich butach motocyklowych, to chciałbym, żebyś na przyszłe zajęcia przyszedł w tych butach. Mistrz stwierdził, że nie był za bardzo zachwycony taką alternatywą – buty były bardzo ciężkie. Jednak po kilkumiesięcznych treningach u Bruce’a Lee, właśnie w tych butach przytrafiła mu się niezręczna przygoda. Po treningu zadzwonił do niego kolega, żeby się umówić w lokalu na piwo. Mistrz Bustillo wybrał się na to piwo i kiedy wszedł do lokalu, okazało się, że jego kumpel jest w poważnych karczemnych tarapatach. Anegdotkę tę Richard Bustillo zakończył z uśmiechem mówiąc – Jak to dobrze, że wtedy miałem na sobie te motocyklowe buty.

KK: U Bustillo byłeś niedawno, ale w Stanach bywałeś już wcześniej. Czy podczas tych pobytów miałeś też kontakt z innymi ludźmi związanymi ze sztukami walki?
TB: Owszem. W 2007 roku byłem również w Virginii Beach. Później przeniosłem się do Chicago i właśnie tam nawiązałem kontakt z profesjonalną szkołą Joe de Grandis’a, trzykrotnego pretendenta do tytułu Zawodowego Mistrza Świata, jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że był on przeciwnikiem Dariusza Michalczewskiego – ale nie lubi wspominać tej walki. Również pod jego okiem udało mi się skorzystać z szeregu form treningowych, poznać amerykańskie metody boksu, które znacznie odbiegają od technik i metod europejskich. Tam występuje dużo uników rotacyjnych, bardzo dużo zejść. Miałem przyjemność sparować z Joe de Grandis’em, a także skorzystać z jego tarczowań. On startował w kategorii półciężkiej więc było to nie lada wyzwanie – ja ważę dużo mniej. Joe w tej chwili wycofał się z boksu zawodowego i przybrał jeszcze mocno na wadze. Nie wiem dokładnie, jaką ma masę. Śmiem przypuszczać, że może ważyć w granicach 130 kg.

KK: To rzeczywiście dość duża różnica wagowa.
TB: Tak, trochę to odczułem. Jeżeli mówimy o moim pobycie w Stanach Zjednoczonych to chciałbym przybliżyć też sylwetkę Benny’ego Urquidez’a, z którym udało mi się nawiązać kontakt w Los Angeles. Był on pięciokrotnym Zawodowym Mistrzem Świata w Kickboxingu i chyba jedynym białym, który odszedł niepokonany. Nie ujmując tu oczywiście Rocky Marciano, który też odszedł niepokonany. Benny Urquidez jest obecnie trenerem i prowadził własną szkołę, która uległa zniszczeniu. Szkoliły się u niego bardzo znane osobistości, również gwiazdy świata sztuk walki. Jako ciekawostkę mogę dodać, że większość Zawodowych Mistrzów Świata w kickboxingu, przed profesjonalnymi walkami korzystała z jego doświadczenia i uwag. W tej chwili Benny Urquidez prowadzi własną szkolę kaskaderów, jest również wykładowcą w wytwórni Universal. Prowadzi zajęcia z aktorstwa, z choreografii sztuk walki, no i tu też ciekawostka, występował często w filmach akcji. Z Jackie Chanem układał choreografię walk do jego filmów. Pracował z Nicolasem Cage’em – Con Air – lot skazańców, z Patrickiem Swayze – Przydrożny bar (Wykidajło). Dla mnie jest to osoba, która ma wiedzę, jak stuletni samuraj. Udało mi się również przeżyć jego „gwiazdorskie rozciąganie”. Po tym rozciąganiu podszedł do mnie właściciel szkoły i powiedział – Masz się czym poszczycić, ponieważ tą formę rozciągania Benny stosuje i proponuje tylko wyjątkowym ludziom. Nawet mnie ominął ten zaszczyt. Nawiązałem z nim bardzo dobry kontakt, chciałbym przybliżyć jego sylwetkę i być może wkrótce zaprosić go do Częstochowy. Jeżeli przyjąłby takie zaproszenie to czułbym się zaszczycony. Wszystko wskazuje na to, że uda się to zrealizować.

KK: Czy mógłbyś powiedzieć coś więcej o tym „gwiazdorskim rozciąganiu”?
TB: To rozciąganie, które stosuje Benny Urquidez ma na celu rozciągnięcie wszystkich grup mięśniowych i stawów, poszerzenie również ruchomości w stawach. Nie ukrywam, że jest to dosyć bolesne i jak powiedział Benny tylko na początku wygląda niepozornie. Mogę powiedzieć, że jest to coś naprawdę niesamowitego. Osobiście nigdy wcześniej jeszcze nie przeżyłem czegoś takiego. Dlatego powiedziałem, że Benny Urquidez ma wiedzę, jak stuletni samuraj, ponieważ oprócz tradycyjnego rozciągania stosuje uciski punktowe na plecach, na klatce piersiowej. Ja również zajmuję się profesjonalnie masażem, więc mogę powiedzieć, że moja wiedza w porównaniu do niego jest po prostu znikoma.

KK: Powiedz, co dzięki tym podróżom wniosłeś do swojej szkoły? Ilu masz w tej chwili uczniów? Jak wygląda wykładanie wiedzy zdobytej za granicą na naszym rynku częstochowskim?
TB: Ja myślę, że bardzo dużo skorzystałem zarówno od Grand Mastera Richarda Bustillo, chodzi tu przede wszystkim o wszechstronność i poszerzanie horyzontów, nie ograniczanie się. Natomiast u Benny’ego Urquidez’a skorzystałem też pod względem sparingu. Obecnie nie jestem już wyczynowym zawodnikiem, walczyłem w latach 90-tych. Teraz jestem trenerem, natomiast Benny Urquidez jest specjalistą od walki w pełnym kontakcie. Mistrz podczas treningów wyznaczył mnie do sparingów tak samo, jak innych zawodników. Udało mi się to jakoś przeżyć (śmiech). Cieszę się z tego tym bardziej, że nie jestem zbyt ciężkim zawodnikiem. Benny Urquidez był specjalistą od walk w kategoriach Open. On także nie dysponował zbyt dużą masą mięśniową, ale udawało mu się pokonywać i knockoutować przede wszystkim przeciwników, którzy ważyli po 130 kg. Jego obecna waga kształtuje się, tak w przybliżeniu, w okolicach 67 kg. Dodatkowo jest tak o pół głowy niższy ode mnie. Benny Urquidez, kiedy zapytałem – Jak ty to robiłeś, że większość twoich rywali padała w 3 rundzie, a ich waga była dwukrotnie większa od twojej? Mistrz odpowiedział jedynie, że trzeba mieć do tego ducha walki. Co jeszcze ciekawego poznałem w Stanach, co teraz mogę przekazać w swojej szkole? Dowiedziałem się, że kickboxing europejski, także kickboxing polski, znacznie odbiega od kickboxingu, który prezentuje Urquidez. W tej chwili jest on specjalistą od walki w pełnym kontakcie, prekursorem kickboxingu obok takich gwiazd, jak Bill „Superfoot” Wallace i Joe Lewis. Joe Lewis był jednym z pierwszych uczniów Bruce’a Lee, który wygrał prestiżowy turniej Karate Full Conatct, czyli można powiedzieć, że te trzy osoby miały największy wpływ na rozwój kickboxingu i to im przypada zaszczytne miano twórców sportu, którego jestem trenerem.

KK: W twojej szkole trenują młodzi ludzie, a Twoje doświadczenia są bardzo ciekawe. Czy opowieści, którymi możesz się podzielić wpływają jakoś na zapał trenujących? Czy cieszą się z faktu, że będą mogli ćwiczyć pod czujnym okiem Richarda Bustillo?
TB: Będzie to z całą pewnością dla nich duże przeżycie. Ja staram się kształtować młodych ludzi od najmłodszych lat. Na moje zajęcia zapisują się dzieci od 6 roku życia, ale są również dorośli. W tej chwili mam nawet jedną osobę, która jest z rocznika 57. Jeżeli chodzi o moją formę zajęć to w tej chwili prowadzę dwa rodzaje – trening w dużej grupie, na sali gimnastycznej, czyli tak zwany trening masowy. Druga forma to trening personalny, indywidualny, który jest skierowany bezpośrednio do ludzi, którzy nie mają zbyt wiele czasu, a wolne chwile chcieliby poświęcić na bardziej intensywną naukę sztuk walki. Oczywiście treningi to także kształtowanie masy mięśniowej, psychiki i rozwoju swojego ciała. Przyjazd Richarda Bustillo to wielkie wydarzenie dla wszystkich, którzy interesują się sztukami walki. Jestem szalenie wdzięczny wszystkim, którzy pomogli mi w realizacji tego seminarium. Szczególnie moim najbliższym i firmie Kesmet z Krzepic.

KK: Powiedz jeszcze nam na zakończenie o swoich innych pasjach, nie związanych ze sztukami walki. Przyjechałeś do nas na wywiad na motocyklu, czy to jest także Twoja pasja?
TB: Nie jestem bardzo ukierunkowany, a sztuki walki to nie jest jedyna moja pasja. Uwielbiam jazdę na motorze. Jeżdżę na ciężkim modelu BMW R 1200. Często nazywany jest potocznie przez motocyklistów – James Bond, ponieważ jego historia wiąże się, jak sama nazwa wskazuje, z filmem z Pierce Brosnan’em – Jutro nie umiera nigdy. Motocykl został stworzony specjalnie na potrzeby tego filmu. Ja osobiście lubię ciężkie maszyny -cruisery, choć nie jestem wielkim człowiekiem.

KK: Dziekuję za rozmowę.
TB: Ja także dziękuję.

ŹRÓDŁO Kamil Kacperak 27.09.2011 08:52

About Author